Wykłady prowadził profesor Andrzej Matysiak. Generalnie na wykłady raczej nie trzeba było chodzić, ale musiała być ogólna frekwencja na pewnym poziomie by się nie czepiał bo czasem puszczał liste. Nie mniej nie wyciągał konsekwencji, u nas na roku, jak kogoś nie było. Zwalniał z egzaminu za ocene 4,0 i wyżej z ćwiczeń. Na egzaminie były (ponoć, nie pisałam) pytania prawda/fałsz, gdy jest "fałsz" trzeba było napisać poprawną odpowiedz. Normalnie można było ściągać, robić zdjęcia egzaminów i wysyłać do znajomych. Podejście prowadzącego raczej olewcze. Ćwiczenia były z doktor Raftowicz-Filipkiewicz i jakimś doktorem. U faceta nie trzeba było się spinać z tego co kojarzę, ale kolowkia były dziwne i wiele razy się poprawiało jak kojarzę. U pani doktor zajecia były prowadzone w zrozumiały sposób, tak aby zrozumieć, bez większej spiny, kolokwia podobne do przerabianych zadań, niemal bez teorii.