Doktor Lubicz za wszelką cene próbował nas przekonać do swojego przedmiotu, my byliśmy oporni, mało kto uważał na wykładach, raczej wszyscy mieli gdzieś te zajęcia. Obecność była obowiązkowa, odwieczne listy. Egzamin chyba był pisemny, można było normalnie ściągać (jak ktoś umie). Jest to przedmiot humanistyczny (przed reformą na uczelni) został nam przypisany odgórnie całemu rokowi, nie można było wybierać przedmiotu, więc info może być nieaktualne.